Album-widmo

Czy spotkaliście się Państwo z określeniem album-widmo? Semantyczna płytkość zwrotu napawa obawą, iż podobne językowe (po)twory pojawią się w kolejnych linijkach, co zapewne zniechęca do dalszej lektury. Proszę jednak zacisnąć pięści, szczękę w ostateczności przekląć i wytrwać, proszę to zrobić dla artysty skrzywdzonego przez czasy, w których przyszło mu tworzyć.

Bilal Oliver należy do drugiego (z)rzutu artystów z nurtu neo-soul. Wylądował na scenie w 2001 roku, gdy opadł już kurz wywołany globalną celebracją nadejścia nowego wieku. Debiut filadelfijczyka zatytułowany 1st Born Second sprawił, że gwiazda Bilala zaświeciła jaśniej. Bynajmniej nie chodzi o zachowania pozamuzyczne warte pierwszych stron tabloidów. Gwiazda Bilala, a raczej jego gwiazdki to najczęstsze kryteria oceny wydawnictw muzycznych przez prasę fachową. Po wydaniu albumu, który okazał się być wspólnym sukcesem wokalisty i zaproszonych producentów (m.in. Raphael Saadiq, kolektyw the Soulquarians), druga płyta była już tylko formalnością. Jednak Bilal Oliver to nie przebojowy Musiq Souchild eksploatujący do granic możliwości te same pomysły.

Drugi album pana Olivera zatytułowany Love For Sale - gdyby tylko został wydany - mógł być rewolucją na miarę VooDoo D’Angelo. Dla tych z Państwa, którzy nie uznają polemiki „co by było gdyby” to samo zdanie ostudzone przez możliwość utraty Państwa codziennych wizyt: Drugi album pana Olivera zatytułowany Love For Sale - gdyby tylko został wydany - mógł być traktowany na równi z klasykami gatunku: Brown Sugar, Baduizm, The Miseducation of Lauryn Hill, VooDoo.

Nic podobnego nie miało miejsca. Płyta Love For Sale (rocznik 2003) nigdy oficjalnie nie doczekała się premiery. Została więc albumem-widmem krążącym po World Wide Web. Po latach można jedynie spekulować o powodach wycofania albumu przez wytwórnię Universal Motown. Ta płyta podzieliła los każdej innej - wyciekła do Internetu, gdzie akurat spotkała się z niewielkim zainteresowaniem słuchaczy. Drugim powodem, bardziej racjonalnym może być fakt, iż materiał w większości nagrany przez Bilala wyprzedzał swój czas. Otóż całkiem niedawno pojawiła się informacja o planowanym wydaniu również drugiej solowej płyty Q-Tipa, lidera A Tribe Called Quest. Album Kamaal The Abstract pierwotnie miał ukazać się w 2001 roku. Sytuacja Bilala jest więc analogiczna do sytuacji Q-Tipa: wszystkie nagrania tworzące płytę wyciekły do Internetu oraz wyprzedzały swój czas.

Co jest w muzyce Bilala i Q-Tipa groźnego dla słuchaczy, że płyty oficjalnie nigdy nie ujrzały światła dziennego? Przesłanie, futurystyczne brzmienie, brak komercyjnego potencjału? Proszę wybaczyć ten manewr, ale odpowiedzi wkrótce, w części drugiej. Stay tuned.

Komentarze