Utwór na zawsze: Too Young To Die

Artyści mają lepiej. W każdej chwili mogą spojrzeć na swoje dotychczasowe życie poprzez uprawianą sztukę. Ich „lepszość” nie polega na zaspokajaniu narcystycznych potrzeb, lecz na odnalezieniu odpowiedzi na pytanie: kim jestem lub kim zostałem.

Każdy z Państwa zostawia mniejsze lub większe ślady, które z upływem czasu ulegają zatarciu. Tymczasowość sama w sobie nie jest powodem do archiwizowania przeżyć czy aktów człowieczeństwa. Nie oszukujmy się, albumy ze zdjęciami to przeżytek. Liczyć na spotkanie z trzema duchami: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, naprawdę nie warto. Otóż trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, samemu zadbać o to, aby pewne zdarzenia nie uleciały z pamięci i w chwili zwątpienia zawsze były dostępne. Możecie Państwo spytać się o celowość tych działań. Proszę bardzo: Dla pewności, że pomimo upływu lat nadal funkcjonujemy na ustalonych, zazwyczaj młodzieńczych zasadach.

Muzycy mają lepiej i gorzej jednocześnie, ponieważ są postrzegani przez pryzmat twórczości. Nie uciekną od prawdy. Czym ona jest? Niezależną, zgodną z sumieniem oceną życia. Na ogół oceniają fani, którzy potrafią przestać być nimi z różnych powodów. I wcale nie świadczy to źle o nich, lecz o muzyku, który nie potrafi utrzymać wspólnej emocjonalnej relacji ze słuchaczem. Jako ludzie, nieustannie poddawani jesteśmy zmianom, naturalnym jest wybierać różne drogi, lecz fani często bywają do tego zmuszani w momencie radykalnych zmian w twórczości wielbionego zespołu.



Na początku lat 90. XX wieku, acid-jazzowa grupa Jamiroquai pod przywództwem charyzmatycznego wokalisty Jay-Kay’a próbowała zmienić świat na lepszy dzięki muzyce. Pomimo kilku przebojów i gościnności w ludzkiej świadomości, świat okazał się odporny na zmiany. Po dwóch płytach brytyjski zespół zaprzestał dalszych prób, poddając się ówczesnym trendom. Mając na koncie sześć płyt, Jamiroquai płynie z głównym nurtem popkultury. Niektórzy fani pozostali na lądzie.

Jeśli wskazać winnego będzie nim Jay-Kay. Ogromny talent do pisania muzyki i piosenek uleciał niczym powietrze z dziurawego balonu. Medialnie Jay-Kay był jednym z pierwszych celebrytów zbytnio skupionym na romansach, używkach i szybkich samochodach niż muzyce. Albumy po roku 1996 roku brzmiały coraz gorzej aż do dwukrotnego osiągnięcia artystycznego dna w roku 2001 (A Funk Odyssey) i 2005 (Dynamite).

Czy usłyszymy jeszcze kiedykolwiek album Jamiroquai na miarę Emergency on Planet Earth lub The Return of the Space Cowboy. Skoro nadzieja umiera ostatnia jest szansa. Wystarczy z pokorą przejrzeć nakręcone klipy i odrzucić poczucie pseudo-rozwoju. Jeden warunek: musi to zrobić Jay-Kay, nie fani.


Jamiroquai
Too Young To Die z albumu "Emergency on Planet Earth"
Sony Music, 1993 r.

Komentarze