Gil Scott-Heron: I’m New Here



Gil Scott-Heron
I’m New Here
XL Recordings, 2010 r.


On Coming From A Broken Home (Part 1)

Gdy na kilka tygodni przed premierą, do publicznego użytku oddano stronę internetową imnewhere.net zawierającą pierwsze fragmenty z płyty, stało się jasne, że nowy album nie będzie kalką żadnego ze wcześniejszych dzieł autora The Revolution Will Not Be Televised. Ciepłe, jazz-funkowe kompozycje, będące w latach 70. i 80. znakiem rozpoznawczym Gil Scott-Herona zastąpiły chłodne, depresyjne nagrania oddające ludzką samotność w wielkim mieście. Duża w tym zasługa producenta płyty Richarda Russella współwłaściciela XL Recordings, który pozostając w cieniu takich artystów jak M.IA., Beck’a, czy Toma York’a, a teraz i Gil Scott-Herona odnosi spektakularne sukcesy w muzycznej branży.


I’m New Here

Warto zastanowić się czyją płytą jest I’m New Here. Czy należy sugerować się widniejącym na okładce obliczem pana Herona czy też zajrzeć głębiej do tzw. liner notes? Najwygodniej byłoby odpowiedzieć wymijająco, przekonując Państwa, że to efekt kolektywnej pracy w studiach XL. Niestety to nie jest prawda, bowiem Gil Scott-Heron jest gościem na własnej płycie. Argumenty popierające powyższy stan rzeczy są niepodważalne. W niespełna 30 minutach (tyle trwa płyta) mieszczą się m.in., cztery wywiady, trzy covery, dwa użyte sample oraz pokaźne zaplecze muzyków zaproszonych do udziału w projekcie. Jednakże nie należy deprecjonować nowego albumu, tym bardziej, że nagrania autorstwa pana Herona - choć stanowią mniejszość I’m New Here - w swej doskonałości sycą w pełni. Podobnie jak cztery wywiady, trzy covery i dwa użyte sample. Niechęć autora płyty do tworzenia nowych tekstów i melodii jest zrozumiała, w końcu nagrał 15 płyt. W latach świetności, pan Heron zachowywał twórczą aktywność, na co nie mógł pozwolić sobie w ostatnich dwóch dekadach, które spędził głównie w więzieniu na walce z uzależnieniami oraz chorobą (jest nosicielem HIV). Stąd prawdopodobnie decyzja o zapożyczeniu utworów od innych twórców. Utworów, które doskonale oddają stan ducha i umysłu ojca chrzestnego rapu.



Pierwszy singiel oraz jednocześnie teledysk Me And The Devil to elektroniczna przeróbka bluesowego nagrania Roberta Johnsona z 1937 roku. Tytułowy I’m New Here to współczesne nagranie z płyty A River Ain't Too Much to Love autorstwa Bill Callahan pod pseudonimem Smog. Wykonywanie coverów zarejestrowanych w połowie XX wieku dla artysty soul-jazz’owego jest rzeczą normalną, jednak samplowanie Kanye Westa to już zupełnie inny kaliber działań - przyznają Państwo, że zaskakujący. Gil Scott-Heron jest uznawany za protoplastę muzyki rap, nie dziwi więc jego legendarny status w hip-hopowej społeczności. Znane są gościnne udziały pana Herona na płytach raperów. On sam nawet do współpracy nad jednym utworem z płyty Spirits zaprosił Ali Shaheeda Muhammada z A Tribe Called Quest. Dotychczas jednak żadna z tych form nie burzyła istniejących relacji na linii mentor - uczeń, dopiero użycie fragmentu kompozycji pana Westa na potrzeby dwuczęściowego On Coming From A Broken Home. Silna pozycja współczesnego hip-hopu pośród innych muzycznych gatunków w ten sposób została potwierdzona.


I'll Take Care Of You

Przedstawiany Państwu album jest dostępny w trzech wersjach: CD, LP oraz download. O ile pierwszy i ostatni nośnik nie różni się od innych wydawnictw publikowanych w ramach tejże formy, o tyle wersja klasyczna - winylowa - wzbogacona o dodatkowy krążek jest całkiem przyjemną opcją zakupu, nie tylko z racji naturalnego formatu do słuchania muzyki jakim jest płyta gramofonowa. Limitowana edycja I’m New Here zawiera materiał zdecydowanie bliższy wyobrażeniu pasującemu do ewolucji twórczości Gil Scott-Herona aniżeli główna część płyty. Wersje akustyczne na pianino i głos dobrze znanych Home Is Where The Hatered Is, Winter in America i Is That Jazz w wykonaniu pana Herona wciąż fascynują pomimo wyrytych w pamięci tekstów piosenek. Nowe interpretacje oraz intymny nastrój dodatkowej płyty wieńczy niepublikowane nagranie My cloud z czasów - być może - Bridges lub Secrets. Rozpatrując nowy album w kategoriach wersji limitowanej, otrzymujemy dzieło kompletne, przemyślane i już wcale nie tak krótkie jak to wydawało się na początku.


New York Is Killing Me

I’m New Here to bardzo dobra, konceptualna płyta, lecz ostatecznie zupełnie niespodziewana. Zmiany dokonane w najnowszej twórczości Gil Scott-Herona są naturalną konsekwencją procesu starzenia. Powrót w tekstach do lat młodzieńczych w New York Is Killing Me czy hołd złożony matce i babci w dwuczęściowym On Coming From A Broken Home doprowadziło 60-letniego Herona do zamknięcia koła życia, jak również do początku afroamerykańskiej muzyki - bluesa. Mając na uwadze przerwy w wydawaniu płyt - 16 lat między najnowszą a Spirits oraz 12 lat między Spirits a Moving Target - to może być ostatnia wieczerza z mistrzem. Jeśli tak będzie, warto się nią delektować jak najdłużej.



On Coming From A Broken Home (Part 2)

Komentarze