Zapowiedź płyty No Time For Dreaming

W pogoni za młodością i tym co z nią związane, wszechobecny zgiełk koliduje z naturalnym rozwojem - dojrzewaniem. I gdy pomiędzy kolejnymi donosami o następnych operacjach plastycznych gwiazd telewizji i kina, reklamami zabiegów kosmetycznych a zwolnieniami z pracy z powodu oznak starzenia się, czy też innych skonfliktowanych z naturą ludzką rzeczy, pojawia się soulmen, który być może dobrze poznał kolor ścian gabinetu urologa. Panie i Panowie, przed Państwem debiut na miarę cudownego powrotu Lee Fieldsa z 2009 roku – kolega z Daptone Records - Charles Bradley.



Debiut w wieku 62 lat rozbija bank najlepszych historii soulowych lub jazzowych artystów. Nawet koleżanka z Daptone, Sharon Jones, przegrywa na początku tej wymyślonej na potrzeby tekstu rywalizacji, a co dopiero taki Al Jarreau czy wciąż niedoceniony Bill Withers (nie wspominając już o tuzach muzyków przed trzydziestką bez pierwszej płyty na koncie). Album No Time For Dreaming to ważne wydarzenie nie tylko muzyczne, lecz – kto wie - nawet społeczne. Być może nie jest tak źle jak się wydaje; pomiędzy kolejnym wysłanym e-mailem a niespokojnym oczekiwaniem na odpowiedź pozostało sporo czasu do zagospodarowania.

Pan Bradley, choć tytuł wskazuje inaczej, nie oddalał się od sfery marzeń. Noce spędzone na torowisku nowojorskiego metra, czy na posadzie kucharza lokalnych barów przybliżały do celu. Własna płyta pomimo dalekiej drogi to marzenie z tych najintensywniejszych, charakterystycznych dla osób z dużą wytrwałością, pokorą, zrozumieniem. Bo jak inaczej myśleć o bohaterze dzisiejszej notki, jak nie o człowieku zdeterminowanym i gotowym walczyć o swoje marzenia, o prawo do posiadania marzeń skoro od 14 roku życia pragnął robić to co zrealizował 48 lat później?

Płyta ukaże się w tym tygodniu, krótki czas do premiery niestety nie obfituje w kolejne nagrania; oprócz promowanego teledyskiem The World (Is Going Up In Flames), w serwisie Youtube dostępny również odsłuch tytułowego nagrania. Pomiędzy niewiadomymi jednego można być pewnym: szczerego soulu Charlesa Bradleya, soulu jakiego w przestrzeni ciągle brakuje.

Album wyda zasłużona wytwórnia Daptone Records, nowojorski dom dla współczesnej muzyki soul inspirowanej latami 60. Autorami muzyki są The Menahan Street Band.

Komentarze

  1. Anonimowy2/06/2011

    Miejmy nadzieję, że reszta będzie trzymała poziom singla, który moim skromnym zdaniem jest z......y.
    KR

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie singiel znakomity, do pokochania od pierwszego usłyszenia. W takich sytuacjach zawsze pojawia się obawa o resztę materiału... jednak musimy pamiętać że to Daptone Records, a produkcje tej wytwórni raczej trzymają równy poziom. Jeśli nie, zawsze pozostaje siedmiocalowy singiel z tym nagraniem. Pzdr.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz