Soundtrack do smutku (1)

Do jesieni pozostało kilka dni, odliczanie trwa, aż zacieramy ręce na samą myśl o wielkim powrocie nieśmiertelnego standardu "Autum Leaves" na talerz gramofonu. Znów będziemy w nieskończoność odtwarzać Ahmada Jamala najpiękniejszą wersję jaka kiedykolwiek powstała.

Za nim jednak radość spowodowana przez najcudowniejszą porę roku wypełni serca, smutny i sentymentalny soul-jazz nawracających depresji, nieprzespanych nocy, uronionych łez, poszarpanych nerwów, wielogodzinnych obserwacji ścian i sufitu i Niebo tylko wie czego jeszcze. Wypada słuchać wieczorem lub nocą kiedy niknąca w ciemnościach pora roku nie ma znaczenia. Nie widać czy liście drzew dopiero się zielenią lub bezszelestnie padają do stóp. Szmer dnia zasypia pod Księżycem i morzem martwych gwiazd pływających w sieci wszechświata. 


"Nastrój" zamyka wspólny album pani Flack i Donny'ego Hathawaya. Nie śpiewają jak w przebojowym "Where's the Love". Przeciwnie - milczą grając na strunach własnych dusz. Pierwszy fortepian Roberta Flack, akompaniuje pan Hathaway. Jego elektryczne klawisze delikatnie łagodzą wyrazisty ton instrumentu wokalistki.


Bracia Hart z dobrych lat w harmonicznym układzie wokalnym. "Hey Love" pochodzi z mniej znanej, niedocenionej płyty Tell Me This Is A Dream, na której balladowe kompozycje zostały obtoczone w słodko(gorzkim) philly soulu.


Piękna w latach 70, najpiękniejsza w latach 60. Dionne Warwick niedawno ogłosiła bankructwo. Pech ale dzięki temu pasuje do zestawienia. "Będziesz jeszcze mnie potrzebować w swych ramionach, zapragniesz mnie z powrotem" - śpiewa na płycie Just Being Myself wyprodukowanej przez duet Holland & Dozier. Któż by nie chciał, wtedy?


Rodzaj prywatnego "Kind Of Blue" w twórczości Yusefa Lateefa. Ta sama wrażliwość co u Milesa i zbliżony czas nagrania (różnica dwóch lat). W tym numerze pan Lateef odkłada saksofon i sięga po flet. Poezja instrumentalna.


Noir-jazz Duke'a Ellingtona i Johna Coltrane'a. Łagodny ton pana Coltrane'a przełamuje lody, natomiast pan Ellington na ich miejscu buduje kolejne podziały. Wspaniała niezgodność nastrojów sprzyjająca przeżywaniu skrajnych uczuć.


Tylko dla głupców kochających czuć smutek w sercu o każdej porze roku. Ponownie John Coltrane (wprawdzie niesłyszany) i fenomenalny McCoy Tyner na fortepianie. Nagranie pochodzi z płyty John Coltrane and Johnny Hartman i jest jedyną kompozycją która wymagała ponownej rejestracji. Za pierwszym podejściem Elvin Jones upuścił pałki, czyżby głos pana Hartmana łamał nawet męskie serca?


Osiemdziesięciolatek 48 lat wcześniej, czyli młody pan Shorter i jego cudowny krążek Speak No Evil, a z tej płyty ukochane "Infant Eyes" odkryte dzięki spiritual-jazzowej wersji Douga Carna. Trzeba przyznać: kompozycja pana Shortera brzmi zawsze tak samo pięknie.

Komentarze