Roberta Flack & Donny Hathaway


Najpiękniejszy duet w historii muzyki soul stworzyli Donny Hathaway i Roberta Flack. Ich wspólne wykonanie “Where’s the Love” definitywnie określa, gdzie przebiega granica pomiędzy popem a sztuką. Przez lata kompozycja autorstwa Ralpha MacDonalda i Williama Saltera była coverowana niezliczoną ilość razy, jednak nikomu nie udało się uchwycić równowagi oryginalnego wykonania. Zresztą to nie jedyny utwór na płycie z 1972 roku uchodzący za majstersztyk gatunku. 

Głęboki soulowy głos Donny’ego Hathaway’a dla większości wokalistów z tamtego okresu był poza ich możliwościami. Dopiero w latach osiemdziesiątych Luther Vandross wzruszał do łez swym cudownym śpiewaniem. Z Robertą Flack sprawa wydaje się bardziej złożona. Jej głos zdeterminowała płeć. Kobiety śpiewają mono, potrafią to robić wspaniale, jak Aretha Franklin, lecz zawsze brzmią kobieco. Z mężczyznami jest inaczej — oni śpiewają stereo. Bierze się to z tego, że w przypadku męskich głosów słychać muzy.

Solowe płyty pani Flack z pierwszego okresu zalicza się do wyjątkowych ze względu nie na jej niesamowity wokal, tylko na magiczną umiejętność wkomponowywania głosu do melodii. W jej utworach powstaje pewna bliżej nieokreślona przestrzeń, w której mieszają się uczucie spokoju, bezpieczeństwa, miłości. 


W pojedynkę, Donny Hathaway ocierał swym wymyślnym kaszkietem o sklepienie niebieskie, jednak dopiero w duecie ściągali gwiazdy z nieba, zawracali bieg rzek, odwracali bieguny magnetyczne. Eksplozja harmonii towarzysząca “I (Who Have Nothing)” zdawała się mówić o ich relacji wszystko. Aż tudno uwierzyć, że byli tylko doskonale dobranymi przez kierownictwo Atlantic Records współpracownikami. Żadnych przyjacielskich relacji. Do ostatniego dnia. Donny Hathaway zmarł 13 lutego 1979 roku. Żył trzydzieści trzy lata.


Skład łapie za serce: Eric Gale, Bernard Purdie, Ralph MacDonald, Gene Paul, Joe Farrell, Hubert Laws, David Spinozza, Billy Cobham. Znakomici muzycy odpowiadający za kamienie milowe zarówno soulu jak i jazzu. Jak widać zacieranie granic pomiędzy gatunkami nie jest zjawiskiem nowym.

Za wyjątkiem słodkiego “Where is the Love” i radiowego “When Love Has Grown”, album opatrzony numerem SD 7216 oferuje rozrywkę wśród przygaszonych świateł lub (w porze wędrówki Słońca po horyzoncie) przy rozłożonych żaluzjach okiennych. Szczególnie siedmiominutowy “Mood” dostarcza zastrzyku emocji o szkarłatnym zabarwieniu. Utwór zagrany w całości przez Robertę Flack na fortepianie i Donny’ego Hathawaya korzystającego z pianina elektrycznego, nie zawiera słów. Tylko muzyka potrafi wyrazić to czego nie można ubrać przy pomocy połączonych znaków alfabetu.

Komentarze