Jan "Ptaszyn" Wróblewski: Sweet Beat (1972)

Jan "Ptaszyn" Wróblewski
Sweet Beat
Polskie Nagrania Muza, 1972 r.
XL 0859, SXL 0859

Polski Burt Bacharach? Porównanie kompozytorskiego dorobku pana Wróblewskiego z osiągnięciami z tej samej materii Burta Bacharacha są jak krople deszczu spadające na głowę - powracają za każdym razem wraz z nadejściem deszczowych chmur, w tym przypadku, po każdym sięgnięciu po nagrania polskiego muzyka. Do tego kanon polskiej piosenki w postaci "Jej Portretu" zaaranżowanej przez Jana "Ptaszyna" Wróblewskiego oraz orkiestrowe prace saksofonisty (taktownie przemilczając projekt Chałturnik) tworzą bogate portfolio w długiej karierze muzyka.


Porównanie jest wyjątkowo żywe, szczególnie podczas przesłuchiwania Sweet Beat, albumu nagranego z udziałem trzydziestu "smyczków" z Filharmonii Narodowej. Ta płyta narodziła się w zimie. Przez dwie noce: 7 i 8 lutego 1972 roku szklana szyba w studio Polskich Nagrań przedzielała dwie grupy muzyków. Z jednej strony sekcja: Włodzimierz Nahorny, Bronisław Suchanek oraz perkusiści - Janusz Stefański, Józef Gawrych i "Ptaszyn" Wróblewski. Po drugiej stronie właśnie muzycy Filharmonii Narodowej pod dyrygencką opieką Zygmunta Mahlika. Przebieg sesji relacjonuje Jan Bartkowski: Nagranie przebiegało spokojnie, szybko i dlatego wszyscy byli zadowoleni aż do chwili kiedy na gotowy playback trzeba było nagrać solowy saksofon. Ptaszyn był ciągle niezadowolony, powtarzał wersje, gasił światło, szukał nastroju... I pewnie dlatego będziecie państwo usatysfakcjonowani rezultatem. 




Z pewnością, gdyż to album wspaniały, muzyka obfitująca w przyjemne dźwięki smyków i waltorni na tle jazzowego zespołu. Do tych grup instrumentów pan Wróblewski czuł "miętę", co wpłynęło na kształt kompozycji. Osiem z jedenastu utworów zostało napisanych przez autora Sweet Beat. Trzy zamykające album pochodzą od Jerzego Wasowskiego z Kabaretu Starszych Panów. Za wszystkie aranżacje odpowiada ponownie pan Wróblewski, jak zawsze w przypadku jego muzyki, pełna kontrola nad materiałem należy do niego. Drobny wyjątek stanowi oddanie batuty dyrygenckiej panu Mahlikowi, ówczesnemu kierownikowi Poznańskiej Piętnastki Radiowej. 

Warto wspomnieć o jakości tłoczenia. W przypadku Polskich Nagrań Muza bywało z tym różnie, jednak nie tym razem. Album Sweet Beat z błękitnym lablem brzmi klarownie, każdy instrument słychać wyraźnie bez przesadzania z głośnością na wzmacniaczu.


Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika 7w5 / PHONO (@spaceship7w5)

Komentarze