Break up to make up (2)

grafika: rso196


Wokalista jazzowy Joe Williams już ponad pół wieku temu twierdził, że mężczyzna nie powinien płakać. Łzy nigdy nie powinny być kojarzone z wyglądem prawdziwego mężczyzny. Oczy mężczyzny muszą pozostać suche, nawet jeśli napad płaczu spowoduje ulgę


Dlaczego mężczyźni płaczą? To proste jak 2 + 2. Przez kobiety. W męskim soulu to kobiety inicjują rozstania. Ładnie napisane „inicjują”. Mówmy wprost – kobiety porzucają. Z natury niemożliwe do zaspokojenia w jakiejkolwiek dziedzinie życia wysysają z mężczyzn to co najlepsze – wrażliwość i poświęcenie. Lee Fields mógłby powiedzieć wiele o kobietach. Z pewnością uczyni to z chęcią, lecz nie tym razem. Na temat męskiej wytrzymałości, przemówi Roy Ayers. Zanim jednak poznamy historię pewnego związku autora Everybody Loves the Sunshine, kilkanaście słów prawdy od trzech dżentelmenów. 


Isaac Hayes, kipiący testosteronem od stóp aż po czubek głowy, prawdziwy mężczyzna. Co zrobił, gdy ex-partnerka minęła go na ulicy? Zapłakał. Teddy Pendergrass w tęsknocie za ukochaną kobietą próbował zachować – jak śpiewał pan Williams – „suche oczy”. Myślał, pił, tęsknił, w końcu nie wytrzymał. To poważna sprawa, dwóch mężczyzn, symbole męskości swoich czasów, płacze. Kobiety muszą być okrutne. Nieważne czy się starasz czy nie, czy przynosisz do domu pieniądze czy wracasz pijany. Bez różnicy, efekt zawsze ten sam. Ona odejdzie i zostawi cię z niczym prócz ziarnka cynizmu zasianego w sercu.


William Bell, autor m.in. „I Forgot To Be Your Lover”, naturę kobiet poznał do cna. Został porzucony przez kobietę, z którą chciał spędzić resztę życia. Czy może być coś gorszego? W pogoni za lepszym jutrem zbyt późno zorientował się, że zapomniał być dla niej kochankiem. Czy to jest powód do rozstania? Czy jeśli mężczyzna chwyta się różnych, absorbujących czasowo zajęć, by zapewnić swojej miłości lepsze życie, to należy go spławić za brak okazywania uczuć? Zapomniał, ot tak po prostu, gorsze chwile zdarzają się każdemu. Ale czy tak postępuje prawdziwa kobieta?


Granice męskiej wytrzymałości poznał Roy Ayers. Jego miłosna opowieść rozpoczyna się w nowojorskim Central Parku. Ubrany w trampki, szorty i koszulkę z napisem Earth Wind & Fire, poznaje kobietę uosabiającą wszystkie męskie pragnienia. Po dwóch dniach znajomości biorą ślub. Szczęśliwy związek trwa cztery lata, do momentu, gdy inne kobiece głosy ingerują w małżeńskie pożycie. Wyssane z palca opowieści o skokach w bok Roya doprowadzają do groteskowych sytuacji. W ich związku nastał czas nieustannych rozstań i powrotów, aż do chwili, w której małżonka stawia ultimatum – ona odejdzie jeśli on nie przestanie grać koncertów. Jak można narzucać swoją wolę? To niedopuszczalne. Owszem, można porozmawiać, zasugerować pewne rozwiązania lecz nie stawiać ultimatum. Pan Ayers nie był pewien co usłyszał, dla zażegnania sporu wyszedł na krótki spacer wokół bloku. Po powrocie do mieszkania usłyszał tę samą groźbę. I wiedzą Państwo co odpowiedział? – Do widzenia! Ileż może znieść mężczyzna? To przekracza granice męskiej wytrzymałości. 

Lecz to nie koniec historii. Cztery lata później Roy w swoim nowojorskim apartamencie ogląda telewizję, nagle telefon odrywa go od odbiornika. Roy mówi „hello” lecz nikt nie odpowiada. Ponawia przywitanie i nagle słyszy znany damski głos. To dzwoni jego ex-żona. Miłosna historia pana Ayersa kończy się happy endem.



Komentarze