Hołd Soul-Jazz.pl: Grover Washington, Jr (część II)

Przeczytaj część I


Kudu Records (1971-1978)

Przytoczona na początku tekstu anegdota o pierwszej sesji dla Kudu, zdradza ówczesny sposób pracy przy nagrywaniu muzyki. Do dziś trwa spór o istotę odgrywanych przez artystów Creeda Taylora ról w maszynie zwanej CTI/Kudu Records. Niektóre źródła twierdzą, że muzycy na kontrakcie z wytwórniami pana Taylora zaprzedali dusze w imię sławy i pieniędzy, tym samym stając się muzykami-narzędziami pomocnymi w szerzeniu artystycznej wizji genialnego producenta. Ograniczenie swobody twórczej dla wyższego celu - brzmienia Kudu - w końcu doprowadziło do upadku wytwórni, nim jednak doszło do pogorszenia stosunków między panem Taylorem a zatrudnianymi muzykami (m.in.: Freddie Hubbard, Idris Muhammad, Bob James, Ron Carter, Hubert Laws) wydarzyło się wiele dobrego, na co dowodem są płyty Grovera Washingtona Jr.

Zrozumienie filozofii pracy Creed Taylora pozwala spojrzeć na działalność wytwórni oraz twórczość zrzeszonych muzyków w sposób odmienny od tradycyjnego przekonania o wpływie solisty na tworzony materiał muzyczny. Grover Washington Jr był jednym z narzędzi w narzędziowej skrzynce założyciela CTI. Z tego faktu nie należy jednak wyciągać zbyt pochopnych wniosków, ponieważ pan Washington posiadał własny styl.

Opracowany, a co najważniejsze sprawdzony schemat z sesji Inner City Blues doczekał się kontynuacji w postaci kolejnej płyty zatytułowanej All The King's Horses. Konsekwentnie ćwiczone brzmienie soul-jazz wytwórni Kudu w końcu stało się brzmieniem perfekcyjnym. Po trylogii Soul Box, zawierającej w głównej mierze nowe interpretacje utworów m.in. Marvina Gaye’a czy Stevie Wondera, przyszedł czas na opus magnum lat 70. w dyskografii Grovera Washingtona Jr. Album Mr. Magic uznawany za najbardziej wpływowy w dorobku nowojorskiego saksofonisty posiadał cechy charakterystyczne dla płyt wydanych nakładem Kudu Records. Za aranżacje ponownie odpowiadali Bob James oraz gitarzysta Eric Gale - dwie ważne postaci dla brzmienia Kudu. Zgodnie ze wskazówkami Creeda Taylora odrzucili czasowe ramy utworów wyznaczające radiowy sukces, pozwalając muzyce sięgnąć gwiazd. Największe nagranie w historii CTI/Kudu Records daje do myślenia; co skłoniło ludzi do uznania Mr. Magic za najlepszą płytę tego okresu, skoro album ten pod względem jakościowym nie odbiegał od wcześniejszych wydawnictw Kudu? Być może odpowiedzi na to pytanie należy szukać w prowadzonym marketingu. Wizerunek Grovera Washingtona Jr emanował seksualnością. Na okładce Mr. Magic co prawda widać tylko twarz, spływającą po brodzie wodę oraz kawałek torsu na tle basenu, lecz to wystarczyło masowej świadomości by w ten sposób zapamiętać obraz artysty. Sesje zdjęciowe, podobnie jak muzyka, zależały od pomysłu Creeda Taylora, dlatego też zdarzały się nieporozumienia. Żona pana Washingtona Jr niejednokrotnie wyrażała swój sprzeciw wobec ówczesnemu wizerunkowi męża, mając nadzieję, że zacznie on przypominać poważnego muzyka, kogoś w stylu Johna Coltrane’a. W przypadku pana Coltane’a wizerunek wynikał z naturalności natomiast każda próba zmiany wyglądu pana Washingtona na myśliciela jazzu, gdy on sam tworzył soul-jazz podszyty R&B była skazana na niepowodzenie. Nie znaczy to, że próby nie były podejmowane (np. frontowe zdjęcie płyty Feels So Good).

Dla Kudu Records Grover Washington Jr nagrał dziewięć płyt. Ostatnia, będąca zapisem koncertu z klubu the Bijou Cafe w Filadelfii podsumowuje nie tylko jego dotychczasowy dorobek artystyczny, lecz również brzmienie wytwórni Creeda Taylora.

Część III wkrótce.

Komentarze

Prześlij komentarz