Life Is A Constant Journey Home
W sezonie letnim tytuł jak i słowa całej piosenki napisanej przez Jerry’ego Moore’a nabierają głębszego znaczenia. Tak naprawdę trudno pozbyć się wrażenia iż są głębokie nieustannie, o każdej porze roku.
Co jest ważne podczas podróżowania? Towarzysze? Bezpieczne schronienie? Dobre warunki? To wszystko ma znaczenie ale ograniczonym stopniu. Całkiem dobrze jest jeszcze wtedy, gdy Słońce pozostaje na właściwym miejscu na niebie, a podróż trwa przez całe życie. Nie musimy przecież przemierzać tysięcy kilometrów by spojrzeć z dystansem na miejsce zamieszkania. Wystarczy kilka kilometrów codziennej wędrówki ścieżkami, które znają doskonale markę noszonego obuwia. Wszyscy jesteśmy turystami, i wszyscy czasem myślimy o najwłaściwszym dla nas miejscu na Ziemi.
Jerry Moore jest postacią fascynującą, nie tylko potrafi za sprawą muzyki skłonić do refleksji, ale również odsunąć na bok zmartwienia. Jego historia przypomina losy niedawno przedstawionego William DeVaughna. Odkryty w Greenwich Village, miejscu nowojorskiej bohemy, ruchu beatników, w wieku 25 lat Jerry Moore nagrywa siedem utworów w tym Life Is A Constant Journey Home dla wytwórni ESP-Disk. Płyta ukazuje się w tym samym roku jako Ballad Of Birmingham/Life Is A Constant Journey Home. Jest to ostatnie oficjalnie zarejestrowane i wydane dzieło folkowego barda końca lat 60, ponieważ pan Moore został pastorem, który na ulicach ratuje ludzkie dusze od wiecznego potępienia. Żyje, ma blisko 70 lat.
Jerry Moore
Life Is A Constant Journey Home z albumu "Life Is A Constant Journey Home"
ESP-Disk, 1967 r.
Komentarze
Prześlij komentarz